Poddanie się duchowości: Czakra siódma





Poddanie się duchowości:

Czakra siódma


Kolor: Fioletowy lub biały

Kamienie: Czysty kwarc

Położenie: Korona głowy

Z samej definicji czakra korony reprezentuje czystą, niezróżnicowaną energię kosmiczną. Jest ona przyporządkowana dążeniu do doświadczenia boskości, jakkolwiek ją pojmujemy. Jeśli istnieje tu jakaś potrzeba, jest nią absolutne poddanie się przewodnictwu bożemu. Na tym poziomie nie wystarcza wiedza o życiu duchowym. Pragniemy połączyć się z boskością i wykonywać wszystko pod jej kierunkiem.


Czakra ta, która zapoczątkowała proces inwolucji, otrzymując energię, jest tą samą czakrą, która dopełnia proces ewolucji. Energia pożyczona z kosmosu dla zainicjowania naszego życia zostaje zwrócona wraz ze zjednoczeniem się doświadczenia jednostkowego ze zbiorowym. To nasz wkład we wszechświat: suma energii wszystkiego, czym jesteśmy.


Po otwarciu się na ten poziom postrzegamy całokształt życia jako doświadczenie duchowe. Boskość uśmiecha się do nas z każdego elementu rzeczywistości. Nasze życie jest oddawaniem czci, ponieważ w każdym doświadczeniu widzimy wymiar świętości.


Choć ostatecznie jest to zawsze dar bożej łaski, możemy się do tego stanu przygotowywać poprzez życie w świadomości tej świętości. Będzie to nas przybliżało do doświadczenia oświecenia i olśnienia. Jest to zaledwie przebłysk najwyższego poziomu rzeczywistości, który trwa chwilę i przemija. Przychodzi, kiedy chce, ale możemy zwiększyć prawdopodobieństwo jego wystąpienia poprzez medytację, modlitwę i głęboką kontemplację.


Przez pryzmat duchowości

Następuje całkowite połączenie. Większość z nas bardzo rzadko doświadcza tego stanu, a w historii ludzkości tylko kilka nadzwyczajnych jednostek potrafiło utrzymać swą świadomość na tym poziomie. Są to istoty anielskie, które całkowicie podporządkowały boskości swą indywidualną świadomość. Dla ogółu ludzi jest to “szczytowe", “oceaniczne" doświadczenie nagłej pełnej świadomości. Jest to jak spojrzenie na życie oczyma bożej siły, patrzącej naszymi oczami.


Jest to owoc życia w świętości. Stopienie się z nieskończonym pozwala zajrzeć do dusz innych. O tym, jak długo zdołamy utrzymać ten poziom postrzegania, decyduje nasza reakcja. Jeśli budzi w nas lęk, zostaniemy natychmiast cofnięci do poziomu niższych czakr, gdzie czujemy się bezpieczniej. Niełatwo zachować stan równowagi na tym poziomie. Wiedza ma swoją cenę. Budzimy w sobie pełną pamięć – wiemy. Odpowiednio silne poddanie się jest niezbędne, aby trwać w postrzeganiu na poziomie siódmej czakry.


Przed każdym z nas jest cel – boży zamysł, który powołał nas do kolejnego wcielenia. Każda z wyższych czakr zawiera w sobie celowość, ale czakra siódma odkrywa przed nami wszechogarniający cel stojący przed naszą duszą w tym życiu. Gdy obudzimy w sobie pełną świadomość siódmej czakry, nie możemy tego celu zanegować, a ta wiedza niesie za sobą odpowiedzialność. Musimy ją akceptować. Jeśli nie zaakceptujemy objawionego celu, to na powrót zejdziemy do niższych czakr. Jeśli go zaakceptujemy, łączymy się z niewyczerpanym źródłem energii. Boska siła dostarczy nam wszelkiej energii i stworzy okoliczności potrzebne do osiągnięcia celu naszej duszy.


Osoba postrzegająca życie z poziomu siódmej czakry najchętniej pozostawałaby w samotności, na łonie przyrody, aby oddawać się kontemplacji. Inni ludzie pragną jednak z nią przebywać. Na szczęście, na tej płaszczyźnie bytu dawanie innym przychodzi w sposób naturalny dzięki temu, że istnieje połączenie z siłą życiową wszechświata, źródłem niewyczerpanej energii. Trzeba mieć nieustającą łączność z boskością, aby utrzymać się na tym poziomie. Gdyby ta łączność ustała, a ludzie nadal czerpaliby od nas, bylibyśmy zdani wyłącznie na swoją energię jednostkową i pozbawieni bożego źródła. W efekcie spadlibyśmy do poziomu niższych czakr z powodu wyczerpania i osłabienia się naszej osobistej energii.


Brak równowagi w aspekcie duchowości

Brak równowagi siódmej czakry może okazać się niebezpieczny. Może prowadzić do zakorzenienia naszego życia w odrębnej rzeczywistości, dla nas bardzo realnej, ale nie zintegrowanej z otaczającym nas światem. Prowadzi to do odcięcia się od rzeczywistości ziemskiej i uniemożliwia normalne funkcjonowanie w codziennej rzeczywistości.


Dysharmonia w tym ośrodku może doprowadzić do konfrontacji ze strażnikami ostatniej bramy, czyli ucieleśnieniem naszych lęków. Manifestują się one jako istoty, które nas prześladują. Choć z ziemskiego punktu widzenia są one tylko nic nieznaczącymi zjawami, to dla osoby, która napotkała taką energię, stają się realne. Doskonały sposób, który chroni przed zbłądzeniem w strefy lęku siódmej czakry, to zastosowanie nauk któregoś ze świętych tekstów ludzkości. Biblia, Koran, I Czing, Tao Te Czing, Upaniszada, Bhagawadgita i wiele innych ksiąg pomogą odzyskać harmonię na tym najwyższym poziomie.


Podejrzewam, że wielu pacjentów szpitali psychiatrycznych otworzyło się na ten kosmiczny poziom, ale nie są połączeni z niższymi czakrami i osobowym ja. Żyją oni w oddzielnej rzeczywistości, bez zakotwiczenia w niższych czakrach.


Innym rodzajem dysharmonii jest coś, co nazywam syndromem “listy zakupów". Nauki spod znaku New Age doradzają stworzenie sobie wizji własnego życia. Czy chcemy mieć udany związek, czy nową pracę, powinniśmy szczegółowo spisać swoje potrzeby i medytować nad nimi, uznając je za prawdę. To niewątpliwie działa, co potwierdzi każdy, kto próbował takich metod. Listę tę układa nasze ego, a gdy ego wtrąca się do wyższych czakr, nie można osiągnąć równowagi. Ego twierdzi bowiem, że lepiej zna nasze potrzeby niż Bóg. Zamiast całkowicie poddać się prądowi naszego życia, intensywnie zajmujemy się jego ukierunkowaniem. W dużej mierze wyklucza to cudowne rzeczy, jakie mogą nas spotkać, jeśli poddamy się całkowicie bożemu planowi.


Zdajmy się na Boga – to najlepsze, co możemy zrobić, jeśli trudno nam zrezygnować z kontroli nad przebiegiem własnego życia. Jest to bardzo ciekawy proces. W pierwszym etapie budzenia się wyższych poziomów świadomości musimy sprawować taką kontrolę, biorąc odpowiedzialność za wszystko, czego doświadczamy. Jest to konieczne po to, aby się wyzwolić z uwarunkowań kulturowych, jakie w nas wpojono. Początkowo kierowanie swym życiem jest konieczne. Jednak gdy chcemy osiągnąć najwyższy poziom świadomości, musimy się zdać na boże kierownictwo. Najpierw więc odzyskujemy swoje autentyczne ja, przejmując kontrolę, ale na końcu poddajemy się najwyższej sile, w którą wierzymy, aby na trwałe zanurzyć się w boskości.


Utrzymanie harmonii na poziomie duchowości

Poziom świadomości siódmej czakry najlepiej określa słowo święty. Poddanie się Najwyższemu jest absolutne, całe życie jest podporządkowane bożej woli. Osiągnięcie tego poziomu świadomości wymaga całkowitego poddania się wyższej sile. Nie mamy najmniejszych wątpliwości co do naszej drogi, podążamy nią przez cały czas. Jesteśmy w tym świecie, ale nie z tego świata, ponieważ nasza świadomość tkwi w bożej świadomości.


W tradycji buddyjskiej ten poziom świadomości ilustruje droga bodhisattwy. Bodhisattwa to jednostka bliska osiągnięcia oświecenia, która jednak rezygnuje z opuszczenia tego świata i doświadczania wiecznej błogości; pozostaje, aby dzielić do końca ludzkie cierpienia. Przebudzenie siódmej czakry to wkroczenie na drogę bodhisattwy.


Temu poziomowi świadomości towarzyszy poczucie wieczności. Jest to stan, w którym wiemy, że odpowiemy za każdy swój czyn dokonany w ciągu wieczności. I tyleż mamy czasu, żeby wszystko naprawić. Kiedy sobie uświadomimy, że prawo przyczyny i skutku działa przez całą wieczność, zaczynamy wkładać więcej energii w tę naprawę. Nie da się oszukać tej cząstki bożej świadomości, którą mamy w sobie. Jakaś część nas wie, czy żyjemy w zgodzie ze swym wyższym ja. Wreszcie porzucamy wszystkie sztuczki, za pomocą których chcemy ukryć się przed własną boską świadomością, poddajemy się nurtowi życia zgodnego z najwyższymi intencjami i pozostajemy nieustannie czujni, aby się w nim utrzymać.


Zanim nauczymy się utrzymywać w sobie ten poziom świadomości własnym wysiłkiem, spływa on na nas jako łaska. Siódma czakra jest poza naszym zasięgiem. Można jej doświadczyć, ale nie z własnej, jednostkowej woli. Najczęściej jest ona doświadczana na skutek bożej interwencji, nie spowodowanej osobiście. Takie najwyższe doświadczenia zdarzają się zresztą bardzo rzadko. Są to krótkie przebłyski boskiej świadomości – dusza kosmosu otwiera się i tchnie w nas swój oddech. Takie krótkie i sporadyczne “tchnienia" boskości często zmieniają całe nasze życie.


Gdy odczujemy wartość takiego pełnego zjednoczenia, wszystko inne blednie i traci znaczenie. Pragnienie doświadczenia tego na nowo wypiera wszelkie inne dążenia; wkraczamy na drogę prowadzącą do bożej realizacji. Pragniemy nie tylko dowiedzieć się o Bogu, chcemy Go poznać. Koncentracja na tym jednym celu przynosi w końcu owoce zaczynamy coraz dłużej pozostawać w boskiej świadomości.


Dopóki do tego nie dojdzie, nie zdajemy sobie sprawy, że nie jest to, jak się powszechnie sądzi, droga poświęcenia. Utrzymanie się na tym poziomie świadomości wymaga integracji i zrównoważenia wszystkich poprzednich czakr, co wyklucza jakiekolwiek poświęcenie. A jeśli faktycznie do niego dojdzie, energie pominiętej czakry i tak ściągną naszą uwagę do miejsca, w którym wystąpił brak, a więc do tego źródła, które próbowaliśmy ominąć.


Nie należy mylić poddania się z poświęceniem. Poświęcenie to rezygnacja z czegoś, co cenimy; poddanie wymaga jedynie ufności, że gdy podporządkujemy swe życie boskości, przyjdzie do nas wszystka, co cenimy.


Mamy pozostać ludźmi korzystającymi z pełni życia. Poddanie się najwyższemu głosowi prowadzi do osiągnięcia najwyższego stanu świadomości siódmej czakry. Taka droga życiowa jest najlepsza dla każdego człowieka, także jego osobowego ja. To sposób życia, który nie skazuje na wieczne cierpienie, który nikogo nie krzywdzi ani nie wymaga od nas ofiary, co byłoby krzywdzące dla naszego odrębnego ja. Poświęcenie implikuje, że potrzeby wszystkich innych ludzi są ważniejsze niż nasze własne. Poddanie się pozwala odkryć drogę, która stanowi korzyść dla wszystkich, również dla nas samych.


To wymaga wyjaśnień. Poziom świadomości siódmej czakry pociąga za sobą przekonanie o tym, że wszystko jest jednością, iż wszystko pochodzi z tej samej boskiej emanacji. Poświęcenie staje się formą duchowego samobójstwa. Odrzucenie swego ja jest odrzuceniem cząstki bożego stworzenia, co zaprzecza podstawowej zasadzie siódmego poziomu świadomości. Nie da się utrzymać tego poziomu, poświęcając własne ja. Zestrojenie się z tym centrum oznacza, że nastąpiła całkowita integracja i umocnienie się wszystkich czakr. Ego, dusza i duch są w pełni aktywne i ożywione.


Często do zakłócenia równowagi dochodzi na skutek podporządkowania się fałszywym guru i dania posłuchu nieodpowiednim naukom. Prawdziwy poziom świadomości siódmej czakry to bezpośrednia łączność z boskością, bez pośredników. W dążeniu do osiągnięcia boskiej świadomości może dojść do uznania nauczycieli, dogmatów, manifestów i innych form pośrednictwa za samego Boga. Jeśli droga, którą wybraliśmy, inspiruje nas i przybliża do naszego wyższego ja oraz do boskości, nie zbaczajmy z niej. Jeśli natomiast nie daje nam ona inspiracji ani wiary, nie przybliża do wyższego ja ani do boskości, zachowajmy ostrożność. Bądźmy cierpliwi. Zaczekajmy, aż znajdziemy prawdziwą drogę. Warto poczekać, choć nie w pustce, lecz w pełnym przekonaniu, że nasze zjednoczenie z boskością w końcu nastąpi.


Życie w pełnej świadomości siódmej czakry jest najwyższym aktem wiary. Sprawą pierwszorzędnej wagi jest wiara w to, że dowiemy się, co znajduje się poza granicami lęku. Gdy po raz pierwszy przekraczamy ograniczoną sferę świadomości jednostkowej i wkraczamy w nieograniczoną przestrzeń rzeczywistości duchowej, musimy się zdać na ślepą wiarę; po prostu ufać, że istnieje rzeczywistość wykraczająca poza lęk. Odkrywamy świadomość jak Magellan. Kto ma w sobie wiarę, nie boi się, że spadnie z krańca świata po przekroczeniu strefy znanego.


Poza lękiem jest wolność. Bez jarzma lęku możemy swobodnie doświadczać świadomości żywiącej się kosmiczną energią życiową, która przepływa nieustannie przez całe stworzenie. To jest uwolnienie. Zaznajemy prawdziwej wolności od ograniczającego spojrzenia na rzeczywistość.


A jak to wpływa na nasze poczucie czasu! Zapominamy, co to niecierpliwość. Cóż bowiem znaczy kilka minut, jeśli poznaliśmy wieczność? Linearne postrzeganie czasu, charakterystyczne dla dolnych czakr, wtapia się w świadomość czasu cyklicznego. Wiemy, że mamy mnóstwo czasu, żeby zrobić wszystko, co do nas należy. Czas staje się naszym sprzymierzeńcem, a nie wrogiem. Uczymy się celebrować chwilę. Umacniamy się w cierpliwości.


Wolność pozwala nam czuć siłę życiową, płynącą żyłami całego istnienia, odkryć wymiary życia poza ciałem i poznać istnienie uniwersalnych obszarów. Wiedza ta zmienia nasze życie. Już nie tylko wierzymy w istnienie rzeczywistości poza lękiem, ale jej bezpośrednio doświadczamy. Poznanie prawdy o tym doświadczeniu i pewność, że jest ono dostępne, zmienia nasz stosunek do całego życia.


Prześledźmy życie ludzi świętych: Jezusa, Buddy, Lao-Cy, Matki Teresy, Gandhiego, Yoganandy, Thich Nhat Hanha czy Muktanandy, by wymienić tylko kilku z nich, i zadajmy sobie pytanie: co jest dla nich wspólne? Otóż całkowite i nieprzerwane połączenie z boskością. Dość ograniczona lista tych, którzy utrzymali harmonię na tym poziomie energii, świadczy o ogromie takiego zadania. Przesunięcie głównego ośrodka świadomości na poziom boski, przy jednoczesnym pozostawaniu świadomością w sferze jednostkowej, jest bardzo trudne.


Poddanie się boskości musi być całkowite – z Bogiem nie można się targować. Zadajmy sobie pytanie, czy jesteśmy przygotowani na robienie wszystkiego, co będzie konieczne, aby całkowicie podporządkować się woli Boga? A może próbujemy przemycić jakieś warunki naszego poddania? Na przykład: “Poddam się boskiej woli całkowicie, pod warunkiem że pozostanę z mężem, rodziną w dobrym zdrowiu; że będę miał dobrą pensję i ładne mieszkanie...". Oczywiście trochę przesadzam, ale chodzi o to, że nie ma tu miejsca na żadne negocjacje. Albo poddajemy się całkowicie, albo z niego rezygnujemy.


W tym tkwi ogromny paradoks. Kiedy w końcu nasze ego zrezygnuje ze sprawowania kontroli i podda się boskiej woli, na ogół dostajemy wszystko, czego by nasze ego pragnęło, a nawet więcej. Tego jednak nie sposób wiedzieć z góry. Trzeba się zdecydować ze szczerą wiarą w to, że boża siła wie najlepiej. Większość ludzi, którzy to uczynili, twierdzi, że gdy całkowicie się poddali, zachowali bez wysiłku to wszystko, co obawiali się utracić. Oczywiście, można otrzymać więcej, niż nasze ego mogło się kiedykolwiek spodziewać. Nie należy ograniczać boskości, sugerując, że wiemy lepiej, co w ostatecznym rozrachunku jest dla nas najlepsze.


Problem powstaje wówczas, gdy w grę wchodzą inne osoby, zwłaszcza jeśli mamy rodzinę i dzieci. Czujemy się za nich odpowiedzialni. Dla dobra naszych najbliższych musimy zachować kontrolę. Wtedy następuje prawdziwy sprawdzian wiary. Czy nasza wiara jest na tyle silna, abyśmy ufali, że żadna z kochanych przez nas osób nie zostanie skrzywdzona na skutek tego, że wejdziemy na wyższą drogę? Taka sytuacja wymaga niezwykle silnej wiary.


Mogę to zilustrować swoją historią. Prowadziliśmy razem z żoną własną restaurację, zanim zostałem zawodowym astrologiem. Lubiłem tę pracę, ale się nią nie pasjonowałem. Moją pasją była astrologia i rozwój duchowy. Obawiałem się jednak, że jako astrolog nie zarobię na utrzymanie czterech synów. Prowadzenie restauracji przynosiło odpowiednie dochody, a ponadto zawsze miałem pełną lodówkę. Astrologią zajmowałem się w wolnym czasie. Miałem go jednak niewiele, więc astrologia na tym ucierpiała.


Kiedyś usłyszałem głos wewnętrzny, nawołujący mnie do porzucenia restauracji i poświęcenia całej energii na astrologię. Opierałem się temu głosowi, argumentując, że muszę zapewnić byt rodzinie. Głos nie ustawał, a ja bardzo długo odrzucałem jego wezwanie, mając na względzie dobro rodziny.


Aż nadszedł ten wyjątkowo ważny w moim życiu tydzień. Los przysłał do mnie trzech klientów, których sytuacja życiowa była podobna. Każdy z nich był artystą w jakiejś dziedzinie, ale podjął pracę, aby się utrzymać. Zwykle rozmawiam z ludźmi bardzo spokojnie, więc byłem zaskoczony tym, że wrzasnąłem na jedną z tych osób: “Nie może się pani nazywać artystką, jest pani zwykłą urzędniczką! Na to poświęca pani większość czasu i to pani robi najlepiej, bo w to pani wkłada najwięcej energii – w pracę urzędniczki, a nie w sztukę".


Kiedy klientka wyszła, usiadłem, oszołomiony własną gwałtowną reakcją. Miałem wrażenie, że krzyczałem sam na siebie. To było do mnie skierowane. To ja nie mogłem się nazwać astrologiem, bo większość czasu spędzałem w restauracji. Postanowiliśmy z żoną, że sprzedamy nasz udział w firmie partnerowi, a ja zajmę się całkowicie astrologią. Mieliśmy trochę oszczędności, aby przetrwać początek nowego życia. Dałem sobie rok, a gdybym po roku poniósł klęskę, zawsze mogłem otworzyć nową restaurację.


Przeprowadziliśmy się do małego miasteczka na półwyspie Olympic. Nie znaliśmy tam nikogo, ale spodobała nam się panująca tam atmosfera. Nie byłem w ogóle przygotowany na to, co się zdarzyło! Dałem sobie rok, a uzyskanie takich dochodów, jakie przynosiła restauracja, zabrało mi zaledwie miesiąc. W ciągu pierwszego roku moje dochody się podwoiły. Nie mogłem tego pojąć, tkwił w tym jakiś paradoks. Przez całe życie martwiłem się o to, aby mieć pieniądze na utrzymanie rodziny, zamiast już dawno pójść za głosem wiary. Zmniejszałem sobie zarobki o połowę!


Nigdy nie zapomniałem tej lekcji. Sam na sobie doświadczyłem prawdziwości słów: “Szukajcie najpierw Królestwa Bożego, a wszystko inne będzie wam dodane".


Duchowy cel siódmej czakry

Stosujemy wiele metod, aby osiągnąć stany duchowe, zanim otworzy się siódma czakra. Kiedy zjednoczymy się z boskością, całe nasze życie jest stanem duchowym. Techniki są potrzebne dopóty, dopóki do tego dochodzimy, ale gdy już dopniemy celu, wszelkie praktyki prowadzące do duchowości stają się zbędne. Teraz musimy zademonstrować swój związek z życiem.


Wszelkiego rodzaju duchowe drogi uczą rezygnacji z przywiązania do rzeczy materialnych na rzecz boskiej świadomości. Jest to konieczny etap odrzucenia ziemskich uwiązań, czyli droga wyrzeczenia. Gdy nastąpi przebudzenie, obejmujemy świadomością wszystkie sfery życia, w tym rodzinę i pracę. W myśl powiedzenia: “Zanim doznasz oświecenia, rąb drzewo i noś wodę; gdy doznasz oświecenia, rąb drzewo i noś wodę". Naszym celem jest dać świadectwo temu, że całe życie jest praktyką duchową.


Pobudzanie siódmej czakry

Gdy życie staje się rozpaczliwe, podejmijmy działania z całą desperacją, na jaką nas stać. Całkowicie się poddajmy. Śmiało, bez reszty, z wiarą w sercu. Wierząc przynajmniej w to, że gdy zrezygnujemy z przeprowadzania własnej woli, otwieramy wyższej sile drogę do wniknięcia w nas. Nasz dotychczasowy sposób na życie nie działał, dlaczego więc nie spróbować innego? Właśnie moment życiowej rozpaczy może zadecydować o tym, że wreszcie przedrzemy się na najwyższy poziom postrzegania.


Czy jednak musimy czekać na taki moment? Działa on jak siła napędowa, popychająca nas do szukania boskości, ale czy nie możemy tego robić, zanim wpadniemy w rozpacz? Taka jest postawa wizjonerska. Lepiej osiągnąć ten poziom świadomości z własnego wyboru. Wtedy odczuwamy, że otrzymaliśmy wspaniałą szansę, i nie kieruje nami desperacja.



0 komentarze: